Podróż na Jamajkę z pewnością jest spełnieniem marzeń każdego z Nas. Podobnie było w moim przypadku. W pewnym momencie nadchodzi ten moment by wyjść ze sfery marzeń. Kolejnym etapem jest wejście w etap realizacji tego, co na początku wydaje się nam nierealne i nieosiągalne. Zapraszam Was do zapoznania się z obszernym artykułem Jamajka na własną rękę.Relacja z wakacji na karaibach. W nim dzielę się z Wami podróżą dookoła Jamajki.
Foto: DUNN`S RIVER FALLS
Pomimo tego, że nie miałem totalnie żadnego doświadczenia w podróżowaniu samemu nawet po Europie, a co dopiero pomyśleć o podróży za ocean,to jednak cały czas w głowie siedziała ta myśl, by nabrać trochę odwagi na zrealizowanie marzeń i usłyszeć trzy genialne słowa….
„Welcome in Jamaica !!! ”
Foto: Muzeum Boba Marleya w Kingston
…dlaczego akurat Jamajka na własną rękę…?!
Pomysł, na tą oddaloną o 8500 km. od domu podróż dookoła tego pięknego kraju jakim jest Jamajka , w dodatku na własną rękę i w pojedynkę, narodził się przypadkowo podczas oglądania pewnej relacji z podróży oraz na kilka dni przed ważnym egzaminem zawodowym. Za cel postawiłem sobie zdać go ,a późniejszą nagroda miał być właśnie ten trip-wakacje na Jamajce.
Przygotowanie ekspedycji i poruszanie się zgodnie z ruchem wskazówek zegara, czyli Jamajka w całości na własną rękę –bez pośredników i biur podróży było nie lada wyzwaniem. Ale zadałem sobie pytanie – Jak nie ja to kto?… :). Satysfakcja z możliwości zorganizowania takiego przedsięwzięcia jeszcze bardziej nakręcała mnie do działania.
Foto: Plan zwiedzania Jamajki
I wtedy pojawił się CEL:
1. Zdać egzamin.
2. Zaoszczędzić hajs
3. Dobrze zaplanować dwu tygodniową podróż
4. Podszkolić angielski
Ze względu na komunikację językową to sprawa była nieco ułatwiona. Językiem urzędowym na Jamajce jest angielski.Przyznam, że mój angielski był na średnio-zaawansowanym poziomie (tak A2/B1). W rezultacie wystarczył, by porozumieć się z lokalesami i objechać całą wyspę dookoła. Ponadto był jeszcze jeden cel wycieczki na Jamajkę. Podróż ta również miała na celu podniesienie umiejętności językowych i przełamanie bariery w mówieniu. Finalnie przerodziło się w olbrzymi, językowy progres.
A więc małe podsumowanie. POSTAW SOBIE CEL, a reszta będzie dominem. To z kolei nie jest przypadek, bo przecież Domino to narodowa gra Jamajki. Zresztą co będę dużo pisał. Przekonacie się będąc tam i grając kilka partyjek z tubylcami.
Foto: Narodowa gra Jamajki- Domino
…dobre planowanie to podstawa…
Godziny spędzone na planowaniu mojego projektu Jamajka na własną rękę 🙂 , tak by zobaczyć te najważniejsze i w jak największej ilości atrakcje jamajki mając do wykorzystania 2 tygodnie urlopu i nie wydać ogromnej fortuny- czyli założeniem był wypad względnie niskobudżetowy, oraz zrobieniu rekonansu na temat poruszania się i bezpieczeństwa przekonały mnie do impulsywnego kupienia biletów na ta zielona wyspę. Teraz zrobiłbym to samo w ciemno :).
Foto: Bilet Monachium-Montego Bay
A więc jeśli planujesz podobną wyprawę do tego pięknego i wartościowo kulturowo czy przyrodniczo kraju i jeszcze się zastanawiasz to postaram się rozwiać Twoje wątpliwości, by wyruszyć nawet samodzielnie na jamajskie wakacje do tego zielonego raju.
…czym się podzielę w relacji z Jamajki…
W tym artykule przedstawię całą relację z mojej podróży wraz z mnóstwem ciekawostek,atrakcji i wycieczek, które udało mi się zwiedzić. Ale także tych, na które brakło mi czasu, a są naprawdę godne uwagi.
Dodatkowo w podlinkowanych artykułach znajdziecie uzupełnienie danej atrakcji o ważne informacje i sugestie. Przykładowe ceny, sposób dostania się na miejsce, co zabrać, czego unikać, a czego się spodziewać. W jeszcze innych na moim blogu dostaniecie porcję porad i cennych informacji dotyczące przygotowania się na karaibskie wakacje.
Jest to mój pierwszy w życiu napisany artykuł na blogu. Mam jednak nadzieję, że choć trochę Was zainteresuje i Wam się spodoba.Przyjemnej lektury dotyczącej Jamajki i zapraszam na bloga! 🙂
Foto: Naturalny jamajski prysznic (dla przyciągnięcia uwagi 🙂
…jamajskie wakacje to przede wszystkim Czas…
Jeszcze jedna sprawa, która mnie zafascynowała i o której wspomnę.
Czytałem przeróżne artykuły o mentalności i podejściu do życia mieszkańców tej wyspy. Przykuła moją uwagę jednak pewna relacja z rozmowy. Rodowity mieszkaniec Jamajki mówi następujące słowa turyście spoza Jamajki
„ Wy macie drogie zegarki, samochody i domy, natomiast my mamy CZAS….”
Nie wiem na ile prawdziwe są wypowiedziane te słowa, ale zgadzam się z tym. Jamajczycy bardzo szanują swój czas nie spiesząc się nigdzie w takim wydaniu jak my to robimy, europejczycy i nie tylko. Mają niesamowite podejście do życia, cieszą się każdą chwilą unoszoną dźwiękami muzyki Reggae tuż nad Nimi. Wyobrażacie sobie ludzi stojących w kolejce w banku i śpiewających piosenki Reggae, które dochodzą z głośników…?! Po tej podróży nie tylko sobie je wyobrażam. Mam to przed oczami, po doświadczeniu które mnie tam spotkało.
A WIĘC ZACZYNAJMY TĄ JAMAJSKĄ RELACJĘ !
DZIEŃ 1.
…ominąłem coś ważnego ?!…
Montego Bay jest drugim co do wielkości miastem na Jamajce i jednym z dwóch najgłówniejszych miast, w których odbywa się komercyjny ruch samolotów z Europy. I tak też było w moim przypadku. Przyznam na początku i bez bicia- nie zwiedzałem tego miasta. Głównie powód był jeden. W mojej podróży skupiłem się na tych ważniejszych jamajskich atrakcjach aniżeli te, które oferuje Montego Bay.
Więc jeśli jesteś w podobnej sytuacji, proponuję Tobie zrobić to samo. Oczywiście przy założeniu, że dysponujesz tylko 2-3 tygodniami urlopu wakacyjnego na Jamajce. No chyba, że przylatujesz późnym wieczorem na lotnisko Sangster International Airport w Montego Bay. Tym samym nie chcesz jeszcze tułać się po nocach między miastami.
Alternatywnym rozwiązaniem na zwiedzenie tego miasta i okolic jest przyjazd np. dzień przed odlotem. Oczywiście o ile pozwala Tobie na to dłuższy urlop. Zyskasz na odpoczynku przed długim lotem lub zagospodarujesz sobie efektywniej czas w przypadku, kiedy nagle Twój lot zostanie przesunięty. Nie zmarnujesz tym samym kilku cennych godzin albo nawet całego dnia siedząc na lotnisku. Tak było między innymi w moim przypadku. No może nie do końca zmarnowany, bo rekompensata za przesunięty lot w efekcie trochę poprawiła mi humor.
…jamajskie atrakcje…
W okolicy znajduje się kilka fajnych miejscówek na jamajskie wycieczki. Warte są odwiedzenia, zarówno z pozycji ulokowania się w Montego Bay czy wyskakując na kilkugodzinne zwiedzanie z Ocho Rios.
W tym, najbliżej znajdująca się atrakcja jaką jest posiadłość Rose Hall Great House. Zlokalizowana ok 15 km. w kierunku Ocho Rios. Na ogromnej przestrzeni ogrodu, pośród bujnej, zielonej i kolorowej roślinności znajduję się XVIII wieczna posiadłość. Według głoszonej legendy, straszy w niej duch „Białej damy”. Ciekawostką jest to, że niegdyś kobieta o czarującej urodzie, zwabiała do siebie mężczyzn,a następnie ich mordowała. Historia przytacza, że z jej rąk zginęło jej trzech małżonków oraz kilku kochanków. Jeżeli tam się wybierzesz to będę czekał na relację:).
A także takie miejsca jak:
–Mauzoleum Boba Marleya w Nine Mile,
– nocne iluminacje Glistening Waters,
-spływ tratwami Martha Brae czy
-legendarny festiwal muzyczny Rebel Salute, o których jeszcze wspomnę nieco dalej.
…pora na pierwszą bazę…
Wracając do chronologii i mojej podróżniczej tarczy zegarka, opuszczając lotnisko w Montego Bay wsiadłem w autobus przewoźnika Knutsford Express. Przystanek tej linii autobusowej znajduje się tuż przy lotnisku oraz w każdym większym mieście na Jamajce. Ruszyłem w kierunku Ocho Rios jako pierwszej zaplanowanej destynacji wśród jamajskich miast i moich karaibskich wakacji. Taki przecież miałem plan, aby poruszać się po wyspie zgodnie z ruchem wskazówek zegara 🙂
Jako, że zmieniłem klimat z zimowego na prawdziwie letni to wielkim plusem był klimatyzowany autobus. Ogromną zaletą jest dostęp do Wi-Fi na pokładzie, ponieważ połączenia z Europą są mega drogie. Bilet na przejazd można kupić na miejscu lub rezerwować wcześniej on-line, który jest nieco tańszy. Link do Knutsford Express.
Ocho Rios
Po dwóch godzinach zameldowałem się w centrum w Ocho Rios. Miejscowość znajduje się na północnym wybrzeżu Jamajki oraz jest jednym z najpopularniejszych miast turystycznych na wyspie.
Już na początku zaznaczę, że miasto to znalazło się najwyżej na mojej liście miast, do którego z miłą chęcią jeszcze wrócę. Polecam Wam śmiało, jeżeli chcecie odpocząć w jednym miejscu i nie za bardzo objeżdżać wyspy dookoła. A to za sprawą jego zbalansowania pod wieloma kryteriami. Mnóstwo jamajskich atrakcji, bogate życie nocne i wielu klimatycznych miejsc do odpoczynku z pięknymi plażami Morza Karaibskiego. Porównuję to do zatłoczonego i mega turystycznego Negril, cichego i mistycznego Treasure Beach czy spokojnego Port Antonio. Jako ciekawostkę, warto dodać, że między innymi te okolice są najlepszym miejscem do spędzenia podróży poślubnej. Rozkoszowanie się najlepszymi chwilami na niebiańskich plażach połączone z masażami wodnymi i ponadprzeciętnej przyrody.
Po kilkuminutowym spacerku ulokowałem się na kilka nocy w niskobudżetowym i oddającym atmosferę ducha Jamajki hostelu Reggae Hostel. Usytuowany jest w centrum Ocho Rios, zaledwie kilka kroków od głównej plaży Ocho Rios Bay Beach.
…trzeba było naładować akumulatory…
Chyba nawet nie zdążycie wybrać pryczy do kimania, a już ktoś Wam zaproponuje wyjście na hostelowy taras czy ogródek. Celem jest m.in. wymiana doświadczenia podróżniczego po Jamajce, ale także by w nagrodę po długiej podróży wypić lokalnego browarka. Jest nim orzeźwiający lager Red Stripe. Albo zwyczajnie zapalić relaksacyjnych, świeżutkich zielonych roślinek :). Rozluźnienia dodaje towarzystwo rytmów muzyki reggae wybrzmiewające z każdej strony niczym dźwięk surround. Do jamajskich nocnych atrakcji zaliczyć należy „śpiew” lokalnych świerszczy kubańskich.
Foto: Chiliout z Red Stripe w Reggae Hostel w Ocho Rios
*Miejsce i towar sprawdzone i polecane w ramach projektu Jamajka na własną rękę
DZIEŃ 2.
Po wieczornej, spontanicznej integracji z innymi turystami z różnych zakątków świata i kilkugodzinnym odpoczynku po podróży przyszedł czas na drugi dzień na Jamajce.
A więc dzień zacząłem od śniadanka w lokalnej restauracji, których jest tam naprawdę sporo. W skład menu wchodzą ich narodowe dania, które na pewno połechtają Twoje kubki smakowe na maxa.
Foto: Jamajskie śniadanko czyli Ackee and Saltfish (rybka) and dumplings (a`la pierogi)
Jamajczycy mają naprawdę kapitalnie smaczną kuchnię !!! . Ciekawi jesteście co ? Klikaj tutaj po więcej smakołyków (artykuł pojawi się niebawem).
Najedzony solidną porcją narodowego owocu pod nazwą Ackee pocisnąłem stawić czoła pierwszej atrakcji na Jamajce. Ackee podawane jest ze świeżutką rybą, jamajskimi pierogami oraz warzywami. Natomiast pierwsza atrakcja na Jamajce w wejściu okazała się wielkim sztosem.
…pierwsze atrakcje na Jamajce…
Irie Blue Hole
Stworzone przez Matkę Naturę Irie Blue Hole to przede wszystkim sieć wodospadów. W ich skład wchodzą również potoki, kaskady wodne, naturalnie wydrążone w skałach niecki basenowe z turkusową wodą. Całość wtopiona jest w niezwykły krajobraz bujnej, zielonej i kolorowej roślinności Jamajki.
Atrakcjami dodatkowymi, z którymi nie sposób się tutaj nudzić są również huśtawki, skoki na linie czy skoki z kilkumetrowych pomostów. Mało ?! Dorzucam jeszcze możliwość zejścia ze skalnego wodospadu wraz ze skokiem do basenowej studni. Ponadto naturalne bicze wodne stworzone przez spływająca z gór wodę wymasują całe Twoje ciało. Tutaj nie pozostaje nic innego jak się odprężyć i błogo relaksować.
Daj się przekonać lokalnemu przewodnikowi i wejdź do tajemniczego tunelu w skale, który ma swój początek pod jednym z wodospadów. Finalnie znajdziesz się kilka metrów wyżej, gdzie będziesz miał/a możliwość wysmarowania się skalnym błotem pozytywnie wpływającym na skórę. Najszybciej w dół?- oczywiście skacząc z pobliskiego pomostu 🙂
Jak na pierwszą karaibską przygodę na Jamajce to nie mogłem wyjść z zachwytu i euforii. Nawet chyba w głowie mi się nie mieściło, że będę mógł coś takiego zobaczyć na żywo. Powyższej zdjęcia, które pomimo tego że robią wrażenie, to nie oddają magii tego miejsca.
Po kilku godzinach szaleństwa w Irie Blue Hole nadeszła pora na pierwszy odpoczynek nad Morzem Karaibskim.
*Irie blue Hole to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o Irie Blue Hole
…karaibski relax na plaży…
Ocho Rios Bay Beach
Do pierwszego plażowania wybrałem główną plażę w Ocho Rios czyli Ocho Rios Bay Beach. Znajduje się praktycznie w centrum, zaledwie kilka kroków od hostelu Reggae Hostel. Totalny chiliout, trochę na piasku, trochę na trawce. Mogłem podziwiać turkusowe i krystaliczne wybrzeże oraz przypływające i odpływające statki wycieczkowe. Swoimi olbrzymimi gabarytami trochę przysłaniały mi ten karaibski horyzont 🙂
Foto: Ogromne statki wycieczkowe przy plaży Ocho Rios Bay Beach
Widok ten potęgował ciekawość tego, co mnie czeka i co skrywa ta wyspa. Pozytywnymi emocjami z zimnych Red Stripe`m w ręku i dźwiękami reggae upajałem się aż do zmroku i zamknięcia plaży.
To miejsce jest idealne do zrobienia dobrego podkładu i before`u przed wieczornymi imprezami w takich klubach jak na foto poniżej
Foto: Imprezy i popularne atrakcje w okolicach Ocho Rios
*Ocho Rios Bay Beach wraz z lokalnymi imprezami to atrakcje sprawdzone i polecane w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o Ocho Rios Bay Beach
DZIEŃ 3.
W kolejny poranek postanowiłem zebrać się z łóżka trochę wcześniej. Chciałem spokojnie delektować się jamajską kuchnią i mieć więcej czasu na to co mnie czeka tego dnia. W planach była wycieczka na wodospady Dunn`s River Falls, będących w czołówce Top atrakcji Jamajki.
…jeden z jamajskich asów…
Dunn`s River Falls
Foto: Wędrówka po wodospadach Dunn`s River Falls
Wejście do Dunn`s River Falls na samym początku bardziej przypomina rajski park aniżeli to co sama nazwa wskazuje. Ogromna Jamajska flaga zawieszona między strzelistymi drzewami i przestrzeń wokół dawały niesamowite wrażenie.
Kierując się wyznaczonymi ścieżkami w dół, po kilkudziesięciu krokach zaczynamy dostrzegać i słyszeć szum wodospadów. To tylko namiastka tego co oferuje to cudo natury. Aby rozpocząć eksplorowanie samych wodospadów należy kierować w dół alei. Na jej końcu rozpościera Nam się czarujący widok białej, piaszczystej i szerokiej plaży oraz lazurowej wody Morza Karaibskiego.
Tutaj co prawda swoje ujście do morza ma rzeka Dunn, ale dla nas przygoda dopiero się rozpoczyna.
Startujemy z plaży wspinając się w górę na poszczególne kaskady wodospadów. Początkowo może się to wydawać nieco trudne, ale szybko nabierzemy wprawy więc się nie zniechęcajmy. Opcjonalnie można iść z przewodnikiem i grupą turystów trzymając się wspólnie za ręce. Niezła frajda z robiącymi niesamowite wrażenie wodospadami, naturalnymi lagunkami i basenami oraz mega gęstą, soczyście zieloną i kolorową roślinnością.
Warto zabukować sobie tutaj kilka godzin lub nawet cały dzień. Po nieograniczonym czasowo śmiganiu po wodospadach możemy chiliout-ować się w kilku miejscach tego obiektu. Czy to na plaży pod egzotycznymi drzewami czy to w karaibskim parku na zielonej trawce obcując z naturą. Na terenie Dunn`s River Falls możemy zaopatrzyć się w pamiątki u lokalnych „rzemieślników” na tamtejszym bazarku.
*Dunn`s River Falls to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o Dunn`s River Falls
…karaibski chillout na plaży…
Bamboo Beach
Foto: Relax na plaży Bamboo Beach niedaleko Ocho Rios
Po wyczerpującym eksplorowaniu wodospadów na rzece Dunn, popołudnie spędziłem relaksując się na prywatnej plaży Bamboo Beach. Towarzyszył mi w jednej ręce Red Stripe :), a w drugiej przewodnik Jamaica serii Lonely Planet .
Opłata za wstęp do Bamboo Beach lekko wygórowana uważam, ale za to w cenie zawartych było kilka umilających czas rzeczy. To darmowe Wi-Fi, mnóstwo leżaków do wyboru z uwagi na zerową ilość turystów i jak wszędzie- klimatyczne sety reggae. Serwował je na żywo jakiś ziomeczek.
Odprężenie trwało aż do zmierzchu…
*Bamboo Beach to plaża sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o plaża Bamboo Beach
DZIEŃ 4.
Green Grotto Caves
Po wybornym jamajskim śniadanku przyszła pora na przedostatnią atrakcję, którą zaplanowałem w okolicy Ocho Rios. Był to labirynt jamajskich jaskiń pod nazwą Green Grotto Caves.
Foto: Tajemnicze jaskinie Green Grotto Caves pomiędzy Montego Bay a Ocho Rios
W przeciwieństwie do spektakularnych wodospadów, kąpieli czy plażowania, tutaj odbyła się wędrówka w sieci jamajskich jaskiń. Skrywają one wiele ciekawych i tajemniczych historii. Związane są one głównie z rdzennymi mieszkańcami wyspy, podbojami kolonialnymi czy przemycie. Ale warto też wspomnieć, że były to miejsca dające kiedyś schronienie dla Jamajskiej społeczności.
W jaskiniach nie tylko mogłem zaznać relaksacyjnego chłodu, ale byłem także pod wrażeniem mas skalnych. Uzupełnieniem są liczne wizualizacje świetlne, krystaliczne jeziorko w środku jaskiń czy nietoperze.
Obowiązkowy przewodnik, bez którego nawet nie można wejść do jaskiń, oprowadził grupę po jaskiniowych baletach, które kiedyś tam miały miejsce. Można było nie tylko dowiedzieć się wielu jamajskich ciekawostek. Moją uwagę przykuł bar, w którym serwowano Red Stripe`a, scenę z której wybrzmiewały dźwięki reggae oraz parkiet do tańczenia.
Foto: Kiedyś imprezownia w jaskiniach Green Grotto Caves
*Jaskinie Green Grotto Caves to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o jaskinie Green Grotto Caves
…niby kolejne wodospady a jednak inne..
The Turtle River Falls & Garden
Po wizycie w Green Grotto Caves i oczekiwaniu w ukropie na jakiś transport, nie zabrakło mi sił i czasu, aby skoczyć jeszcze na jedną wycieczkę do ogrodu botanicznego The Turtle River Falls & Gardens w Ochio Rios (nie pomylcie tego miejsca z parkiem Turtle River Park, znajdującego się niedaleko tej miejscówki).
Foto: The Turtle River Falls & Gardens
Powiem szczerze, że bardzo pozytywnie się zaskoczyłem. Byłem nastawiony na eksplorację stricte jamajskiej roślinności. W bonusie dostałem kolejną dawkę kaskad i wodospadów wśród wysokich, strzelistych drzew z długimi, opadającymi gałęziami.
Nie było tam nikogo, prócz obsługi, zatem postanowiłem pobiegać sobie w tą i z powrotem. Kicałem po skalnej rzece, chowając się w ramach odpoczynku w skalistych jamach pod osłoną wodospadów. Tutaj też zrobiłem sobie w ciszy i obcowaniu z naturą godzinny relaks pod naturalnymi biczami wodnymi.
Odświeżony po masażach wodnych, w drodze ku bramie wyjściowej, przechadzałem się po alejkach tego ogrodu botanicznego. Mogłem podziwiać fascynującą faunę i florę Jamajki jak na zdjęciach poniżej.
Foto: Niegroźne pająki w The Turtle River Falls & Gardens
Foto: Żółwie w The Turtle River Falls & Gardens
Wśród soczyście zielonej i kolorowej roślinności mogłem zobaczyć także różne gatunki kolorowych rybek. Idąc dalej w sadzawkach spod krystalicznej wody wynurzały się żółwie. A dzięki ogromnej gościnności lokalnej obsługi mogłem karmić kolorowe papugi oraz tamtejsze gatunki ptaków.
Foto: Kolorowe ziomeczki w The Turtle River Falls & Gardens
*The Turtle River Falls & Gardens to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: The Turtle River Falls & Gardens
Wieczorem przyszedł czas na powolne żegnanie się z klimatycznym Ocho Rios oraz Reggae Hostel. Przyszedł czas na pakowanie swoich 7-miu kilogramów najpotrzebniejszych rzeczy na Jamajce i nie tylko. Na temat tych najpotrzebniejszych rzeczy ograniczonych bagażem podręcznym możesz przeczytać TU. Wkrótce info co ze sobą zabrać w taką podróż.
…zapomniałem o jakiś jamajskich atrakcjach w Ocho Rios ?!…
Podsumowując Ocho Rios z pewnością będzie na szczycie TOP miast na Jamajce do którego z pewnością wrócę. Wszystko to dzięki niezliczonej ilości atrakcji i pozytywnych wrażeń w jednym miejscu. Jednak pojawił się mały niedosyt w stosunku do tego na co zabrakło czasu. Warte uwagi są tutaj między innymi takie atrakcje jak:
– wioska Nine Mile to jedno z miejsc ‘must see’ dla każdego fana Boba Marleya. Jest to miejsce jego narodzin i dorastania, ale także tutaj możecie oddać hołd królowi reggae przy jego grobie. Za sprawą lokalnego przewodnika zwiedzicie chatkę oraz poznacie pełną historię z życia Boba Marleya,
– Glistening Waters to nocna wycieczka łodzią po zatoce, w której swój dom mają bio-luminescencyjne organizmy nadające lagunie błękitne barwy. Dzięki swojej budowie tworzą spektakularny pokaz świetlny. Warto zabrać ze sobą strój kąpielowy,
– choć bliżej tutaj z Montego Bay to godny polecenia jest również spływ tratwami pod nazwą MARTHA BRAE. Chillout-owa przygoda dla miłośników pływania na tratwach wzdłuż rzeki mającej swój koniec na Morzu Karaibskim. Alternatywą dla tego spływu jest Rio Grande Rafting w okolicach Port Antonio,
– wieczorami Ocho Rios przepełnione jest rozmaitymi imprezami do samego rana, ale dla miłośników dźwięków reggae jest obowiązkowe ‘must see’. To odbywający się w drugą sobotę stycznia dwudniowy festiwal Rebel Salute, na którym usłyszysz bity największych przedstawicieli tego gatunku,
– plaże , plaże , plaże, w tym m.in. James Bond Beach w okolicach Oracabessa.
DZIEŃ 5.
Foto: Postój busów i taksówek w Ocho Rios
Poranny wymarsz w kierunku postoju busów, autobusów i taksówek w Ocho Rios i po ok. 2.5 h. zameldowałem się na północno-wschodnim wybrzeżu Jamajki w Port Antonio.
Foto: W drodze z Ocho Rios do Port Antonio
…ciąg dalszy karaibskich wakacji…
Port Antonio
Już na początku po wyjściu z busa w Port Antonio i spacerku do hotelu pojawiło się pierwsze wrażenie. Odczułem, że to trzecie co do wielkości miasto Jamajki jest oazą spokoju i wyciszenia w porównaniu do Ocho Rios :). Podczas kolejnych dni urlopowych spędzonych w Port Antonio i zwiedzaniu tego miasta dostrzegłem też miły i przyjemny harmider. Bił on od lokalnych sklepikarzy i bazarków wśród tamtejszej plątaninie kolonialnych budynków i wąskich uliczek.
Niepowtarzalny klimat miasteczka zawdzięczamy częściowo zrujnowanej i bałaganiarskiej architekturze, soczystej zieleni, niebiańskimi plażami oraz co najważniejsze, uprzejmymi i wyluzowanymi mieszkańcami. To miasto po prostu ma w sobie jakąś niepowtarzalną duszę.
Miasto to, z zasługi jednego z największych portów wyspy, jest pośrednikiem w handlu bananami i orzechami kokosowymi.
Mając zaplanowaną jeszcze na ten dzień atrakcję w okolicach Port Antonio, zrobiłem szybką akcję z zakwaterowaniem się. Był to polecony przez poznanych wcześniej turystów Porty Hostel.
Foto: Niezawodna ekipa z Porty Hostel w Port Antonio
*Porty Hostel to miejscówka sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Ta klimatyczna miejscówka noclegowa jest typowym jamajskim domkiem jednorodzinnym usytuowanym na jednym z osiedli mieszkaniowych. Oczywiście od samego początku ucieszyłem się, widząc potencjał tego miejsca. Bezpośredni kontakt z lokalną społecznością z dala od ekskluzywnych hoteli i turystycznego szumu ☺ EDIT: Porty Hostel ostatnio nieco zmienił lokalizację. Jednak jak informują właściciele na swoim facebookowym koncie- dusza i klimat tego miejsca pozostał ten sam ☺
Już na samym początku w Port Antonio znalazła się plażowa wisienka na torcie, do której musiałem dostać się taksówką. Choć jak się okazało, nie jest aż tak daleko od miasta.
…bajeczne miejsce na podróż poślubna…
Frenchman`s Cove
Foto: Plaża Frenchman`s Cove niedaleko Port Antonio
Odpoczynek na tej plaży był czymś sakramentalnym dla moich oczu i duszy. Dla mnie chyba najlepsza plaża na Jam. Na ten niepowtarzalny bajkowy klimat tej miejscówki wpływa kilka rzeczy:
– klimatyczna rzeczka oplatająca plażę z czyściuteńką wodą oraz brzegami porośniętymi kolorowymi roślinami i krzewami, mająca swój koniec w morzu karaibskim
Foto: Rzeczka przy plaży Frenchman`s Cove niedaleko Port Antonio
– otaczająca panorama drzew z dwoma mega klimatycznymi huśtawkami
Foto: Ta aktywna część atrakcji 🙂 na Frenchman`s Cove niedaleko Port Antonio
– biały drobny piaseczek spod którego wyrastają palemki niczym prawdziwki na leśnym runie ☺
-płytkie wybrzeże z krystalicznie czystą wodą
– niepowtarzany widok skał po obu stronach zatoki.
Pół dnia błogiego lenistwa na Frenchman`s Cove wystarczyło do totalnego wyciszenia się i złapania oddechu ☺. Zbliżała się godzina zamknięcia i trzeba było wracać do hotelu, by tam trochę poczilować.
* Frenchman`s Cove to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o plaża Frenchman`s Cove
DZIEŃ 6.
Bogatszy o nowe znajomości z Porty Hostel musiałem zrobić rozpoznanie gdzie by tu dobrze zjeść i do dzieła dalej. Poranne ogarnianie się nie jest takie proste na jamajskich wakacjach i w takich klimatach ☺. A co do jedzenia: w sumie to nie żeby dobrze zjeść, tylko byleby gdziekolwiek zjeść. Jamajskie jedzenie w każdym miejscu gilgotało moje kubki smakowe ☺. W Port Antonio również jest szeroki wybór restauracji i ulicznych sklepików z jedzeniem. Padło na rybne Pastries z lokalnej budki, mało co jedzenia z palcami nie pomyliłem, takie pyszności serwowali.
…takie atrakcje na jamajce nigdy się nie nudzą…
Reach Falls
Foto: Wodospady Reach Falls niedaleko Port Antonio
Na pierwszy rzut poszły wodospady Reach Falls. Kolejna dawka wodnej wędrówki pod prąd rzeki z niespodzianką pod koniec w postaci wodospadów. Krystalicznie czysta woda, orzeźwiający nurt rzeki oraz miejscowe przegłębienia skalne to typowe cechy jamajskich wodospadów. Niewątpliwie i w tym przypadku można było doświadczyć czegoś nowego.
Uwagę przy wodospadach przykuwa głęboka skalna niecka basenowa z mieniącą się w turkusowych kolorach wodą. Tam też jest idealne miejsce do nurkowania. Tło zaś na pewno przykuje uwagę Twoją i Twojego obiektywu aparatu.
Optymalnie zwiedzanie zajmuje do 2 godzin, choć można i cały dzień tam spędzić.
Po aktywności na wodospadach Reach Falls, w drodze powrotnej odwiedziłem dwie spokojne i sympatyczne plaże. Co najważniejsze, mało zatłoczone: Boston Bay Beach i Winnifred Beach.
*Reach Falls to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o Wodospady Reach Falls
Boston Bay Beach
Foto: Plaża Boston Bay Beach niedaleko Port Antonio
Pierwsza z nich to Boston Bay Beach znajdująca się tuż przy drodze powrotnej z wodospadów Reach Falls do Port Antonio. Długa na około 150 metrów plaża usytuowana jest w zatoczce porośniętej dookoła drzewami, nadających jej spokojną i sielską atmosferę. Turkusowa woda, biały piasek, klimatyczne huśtawki tworzą idealne miejsce do zatrzymania się. Miejsce jest idealne na odpoczynek, leżakując pod drzewkiem z zimnym Red Stripe w ręku.
Dla aktywnych podróżników miejsce to oferuje dodatkowo możliwość uprawiania surfingu. Przyznam z bólem, pomimo tego że uczę się kitesurfingu i w ten dzień były wysokie fale, niestety nie skorzystałem ☹ . Dla spragnionych i głodnych lokalna gastronomia serwuje jamajskie specjały i zimne alkohole.
*Boston Bay Beach to plaża sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o plaży Boston Bay Beach
…jamajskie wybrzeże nie ma końca …
Winnifred Beach
Po podziwianiu umiejętności surferów na plaży Boston Bay Beach, w drodze powrotnej do Port Antonio zahaczyłem o jeszcze jedną plażę, czyli Winnifred Beach. Co prawda 3.5 kilometrowa odległość pomiędzy Boston Bay Beach, a Winnifred Beach nie była spora, to korzystając z okazji przejeżdżającej taksówki podjechałem autem.
Kierowca wysadził mnie w miejscu, gdzie z głównej drogi odbija się w lokalną drogę prowadzącą do plaży. Na rozwidleniu znajdowała się budka, gdzie świeżo zebrane owoce z własnego sadu sprzedawała pewna gospodyni.
Niestety tu padła bateria od GoPro i brak jakichkolwiek fot. Warto jednak zajrzeć na plaże Winnifred Beach choćby dlatego że jest za darmo. Serwuje kolejne fajne widoki turkusowej wody, białego piasku i wszechobecnej zieleni, przy jamajskich brzmieniach reggae. Na miejscu nie brakowało czegoś jamajskiego do zjedzenia czy możliwości kupienia pamiątek od lokalnych rzemieślników, ale także kilka udogodnień jak na przykład węzły sanitarne czy miejsce do popykania w piłkę plażową. Idealne miejsce do zorganizowania nawet całodziennego pikniku.
*Winnifred Beach to plaża sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
DZIEŃ 7.
Po pożegnalnym wieczorze ze wspaniałą ekipą z Porty Hostel, które trwało do późnych godzin nocnych w towarzystwie lokalesów, na przedpołudnie zostawiłem sobie wisienkę na torcie w okolicach Port Antonio, czyli legendarne Blue Lagoon.
Foto: Blue Lagoon w pobliżu Port Antonio
…najbardziej rozpoznawalna laguna w filmach …
Blue Lagoon
Do darmowego Blue Lagoon łatwo dostałem się lokalnym transportem w 15 minut.
Ta rajska laguna znana też m.in. z filmu “Błękitna laguna” Randala Kleisera oczarowuje przede wszystkim różnorodnym odcieniom niebieskiej wody, zmieniającej swoją barwę zarówno pod wpływem mieszania się podziemnych wód słodkich oraz słonej wody morskiej, piaszczystemu podłożu, ale przede wszystkim w zależności od tego czy na lagunę padają promienie słoneczne czy też pada deszcz.
Pomimo tego, że odwiedziłem tą atrakcje podczas przelotnego deszczu, to woda i otoczenie robiło niesamowite wrażenie.
Wspólnie z nowo poznaną parą z Grenlandii (bo tylko my jedyni tam byliśmy pomimo takiej atrakcyjności tego miejsca 🙂 ) kąpaliśmy się i odkrywaliśmy różne zakamarki laguny, a także za ich namową i namową lokalesa, odpłynęliśmy tratwą w kierunku San San Beach, przepływając także obok Monkey Island (niestety z powodu większych fal, nie mogliśmy podpłynąć do brzegu i wejść na wyspę).
I tutaj pozostał mi mały niedosyt. Wypatrując promieni słonecznych z pewnością wrócę w to miejsce przy następnej wizycie na Jamajce ☺ .
*Blue Lagoon to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o błękitna laguna Blue Lagoon
W drodze powrotnej wpadłem tylko do Porty Hostel po swoje rzeczy. Następnie krótki wymarsz na przystanek, by publicznym autobusem dostać się przed zmrokiem do stolicy Jamajki – Kingston. Tam czekały na mnie nieco innego rodzaju atrakcje. Wszelkie muzea związane z reggae i twórczością Boba Marleya, ogrody botaniczne, prężnie rozwijające się dzielnice Kingston, a także zdobycie szczytu gór Blue Mountain.
…przedsmak jamajskiej dziczy…
Foto: W drodze z Port Antonio do Kingston (widok na przedgórza Blue Mountain)
Wrażenia o tej północno – wschodniej części Jamajki…?!
Z pewnością mniej turystyczne, mniej oblegane przez masową turystykę, taka jamajka od kuchni. Spokojna ale z zachowaniem niesamowitych widoków, pysznej jamajskiej kuchni i gościnności oraz kojących dźwięków reggae. Takie TOP-y wg mnie tutaj to z pewnością najlepsza plaża na jamajce- Frenchmans Cove, rajskie i robiące ogromne wrażenie Blue Lagoon, a także prawie puściutka i mało oblegana wędrówka z kąpielami w Reach Falls.
…zapomniałem o jakiejś wycieczce w Port Antonio ?!..
Nie starczyło jednak czasu na relaksujący spływ tratwami Rio Grande Rafting – alternatywa dla Martha Brae w Ocho Rios. Ale nic jeszcze nie jest zmarnowane. To również wjeżdża na listę ‘must see’ podczas następnej wizyty w tym kraju.:)
Kingston
Foto: Gdzieś w stolicy Jamajki- Kingston
Jeszcze przed zmierzchem udało mi się dotrzeć do stolicy Jamajki czyli Kingston. Przejeżdżając przez miasto widać było że jest to nieco inna Jamajka, chaotyczna i bardziej skupiona na wszystkim co związane z z reggae i Bobem Marleyem. Niesamowity kontrast w porównaniu do pozostałej części Jamajki obfitej w atrakcje wodne, plaże, wodospady, ale i tutaj czułem że odkryję i poznam coś szczególnego i wartego uwagi. Przede wszystkim coś szczególnie związanego z królem reggae- Bobem.
Sentyment pozostał z przed kilku nocy, więc jako bazę noclegową obieram Reggae Hostel w Kingston.
Równie klimatyczne i przyjazne miejsce jak w Ocho Rios, pełne turystów z całego świata i z którymi kontakt pozostał do dziś. Tego wieczoru,a raczej integracyjnej wieczornej podsiadówy poznałem przesympatyczną Polly z Brazylii. Poleciła mi również godną miejscówkę w górach błękitnych o których nieco później.
Foto: Klimatyczny Reggae Hostel w Kingston
Dobra…., musiałem się kimnąć,…
*Reggae Hostel w Kingston i Ocho Rios to miejscówki sprawdzone i polecane w ramach projektu Jamajka na własną rękę
…jamajka to nie tylko rajskie plaże i bajeczne atrakcje …
DZIEŃ 8.
Przyjazna atmosfera od samego rana, podobnie jak w Ocho Rios, panowała w Reggae Hostel. Mnóstwo ludzi z całego świata na klimatycznym patio mogło wymieniać się doświadczeniami nie tylko o podróżowaniu na Jamajce, ale także informacjami o ich rodzimych krajach.
Wstałem z samego rana i od razu przestudiowałem i przypomniałem sobie jakie tym razem atrakcje i doświadczenia zdobędę.
Powiem szczerze, że miałem na początku malutkiego pietra w stolicy Jamajki – Kingston. A powodem tego były przeczytane w sieci ostrzeżenia o tym, że Kingston nie cieszy się pozytywna opinią bezpiecznego miejsca. Rzeczywistość jednak później zweryfikowała wszystko. Przy odrobinie czujności, byciu uważnym, nie wdawaniu się w niepotrzebne dyskusje oraz powrót do hotelu przed zmrokiem naprawdę staję się to ciekawym i bezpiecznym miejscem do odkrycia. Ja przynajmniej pod względem bezpieczeństwa nie odczułem prawie żadnej różnicy w porównaniu do pozostałych miast Jamajki.
Mały strach zostawiłem za sobą, podobnie jak siedziałem w Monachium na lotnisku i czekałem na samolot, i ruszyłem z kopyta w miasto, by wyrobić się ze wszystkim do wieczora.
Na pierwszy ogień musiałem doładować się energią z jednym z najlepszych lodów na świecie, czyli
…nie tylko Jerk Chicken…
Lodziarnia Devon House
Foto: Najlepsze lody na świecie – Devon House w Kingston
Zbliżając się do tej XIX- wiecznej posiadłości pierwszego czarnoskórego milionera, początkowo ukazywał ogromny park, w którym obsługa z ogromną dbałością zajmowała się roślinnością i utrzymaniem trawników w jak najlepszej kondycji. Po przekroczeniu bramy strzeżonej przez ochronę dostrzegłem biały dworek- Devon House.
Foto: Devon House w Kingston
Było mi dane, że mogłem obżerać się najpyszniejszymi lodami, które do tej pory jadłem 🙂 . Moją opinię podziela także National Geographic, ponieważ zakwalifikował je w czołówce najlepszych lodów na świecie.
*Lodziarnia Devon House to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł:Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o Najlepsze Lody Devon House
Po trochę skąpym ulicznym śniadanku , ale za to z energią pozyskana z najlepszych lodów na świecie ruszyłem dalej przed siebie do następnego, chyba najważniejszego punktu w Kingston- Muzeum Boba Marleya.
…coś dla sympatyków Króla Reggae..
Muzeum Boba Marleya w Kingston
Foto: Muzeum Boba Marleya w Kingston
Po zakupie wejściówki i i chwili oczekiwania na zebranie się odpowiedniej ilości osób ruszyliśmy do zwiedzania legendarnego domu króla reggae – Muzeum Boba Marleya przy Hope Road 56. Przesympatyczna młoda dziewczyna w roli przewodnika oprowadzała nas po kolejnych pomieszczeniach domu, w którym większość swojego życia spędził Bob wraz ze swoją rodziną.
Od pomieszczenia z całym dorobkiem artystycznym, zarówno solowym jak i zespołowym, biurem, malutką kuchnią, sypialnią, werandą z którą związana jest historia zamachu na Boba i jego rodzinę, aż po studnio nagraniowe, w którym tworzył swoje muzyczne produkcje. Informacje i historie związane z każdym pomieszczeniem w ciekawy sposób przekazywała Nam przewodniczka.
Pomimo tego, że Boba już nie ma wśród żywych, jego duch jakby wypełniał przestrzeń tego domu , zresztą chyba całej Jamajki.
Po około 1.5 godzinnej wycieczce wewnątrz murów Muzeum Boba Marleya z elementami multimedialnymi nadszedł czas na kilka fotografii w tym fotografii murali w ogródku. Dodam, że w środku domu jest całkowity zakaz fotografowania oraz filmowania.
*Muzeum Boba Marleya to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o Muzeum Boba Marleya
…wycieczka na przedmieścia Kingston…
Hope Gardens
Foto: Ogrody Hope Gardens
Kolejnym punktem był ogród botaniczny do którego potrzebowałem dostać się taksówka z uwagi na położenie prawie na końcu miasta. Plusem tego miejsca było to, że jest darmowe i mało oblegane przez turystów.
W ogrodzie botanicznym Hope Gardens, potocznie zwanym „Ogrodami nadziei” na obszarze 81 hektarów znajduję się wiele unikalnych roślin i drzew tropikalnych, a w oddali rysuje się nam panorama Blue Mountain, czyli Gór Błękitnych.
*Hope Gardens to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o ogrodach Hope Gardens
Z przedmieść Kingston trzeba było wracać powoli do centrum, zaopatrywując się w jamajskie dary natury oraz kosztując ulicznego jedzenia, które smakuje równie pysznie jak w restauracjach, a często jest tańsze.
Trochę wędrując, trochę korzystając z transportu miejskiego z zaciekawieniem obserwowałem głośnie życie Jamajczyków.
Foto: Gdzieś w Kingston
Foto: Saint William Grant Park w centrum Kingston
Ostatnim punktem zwiedzania w tym dniu był LifeYard.
…aż miło było tu zajrzeć..
Life Yard
Life Yard to przede wszystkim zrzeszenie młodych, pełnych wiary, optymizmu i energii osób, którym przyświeca głównie cel rozwoju i edukacji lokalnego społeczeństwa. Borykało się ono w przeszłości z przemocą, rozbojami i porachunkami gangsterskimi czy nawet ubóstwem.
Znakiem rozpoznawczym tego miejsca są ogromne uliczne graffiti tworzone przez lokalnych działaczy, ale także przez graficiarzy z całego świata w ramach wolontariatu.
Znajdowałem się w miejscu publicznym, ale poproszenie lokalesów o zgodę na zrobienie kilku zdjęć wydawało mi się rozsądną decyzją, którą i wam zalecam zrobić.
*Life Yard to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o Life Yard w Kingston
Mimo tego, że z hotelu wyszedłem wcześnie rano, to objazd powyższych miejsc porozrzucanych po całym Kingston finalnie nieco przekroczył mój planowany budżet na przemieszczanie się. Zbliżał się zmrok i dbając o swoje bezpieczeństwo zdecydowałem się jednak wrócić do Reggae Hostel prywatna taksówką.
A wieczorem nie zabrakło oczywiście totalnego chilioutu i pogawędek na patio.
DZIEŃ 9.
Przekroczyłem już grubo półmetek mojej wyprawy i mając za sobą mnóstwo zwiedzonych miejsc i i bogaty o nowe doświadczenia dalej czułem, że ogrom pozytywnych wrażeń jeszcze przede mną. Jedno z nich czekało na mnie po południu – czyli zameldowanie się w Blue Mountains – Góry Błękitne.
Ale to po południu… 🙂
W ten dzień chciałem postawić jeszcze nogę na terenie dzielnicy Trenchtown.
…rozwój to podstawa…
Trenchtown i Trench Town Culture Yard
Dzielnica Trenchtown (Trench Town) to kolejne miejsce związane z królem reggae. To tutaj Bob stawiał pierwsze kroki muzycznej kariery ucząc się gry na gitarze oraz m.in. to tutaj powstał legendarny jego utwór„ No woman no cry”. Na terenie Trenchtown znajduje się również niewielkie muzeum Trench Town Culture Yard, w którym możemy bliżej poznać historię i ewolucję tego miejsca, a także zobaczyć muzyczne atrybuty, którymi posługiwał się w swojej karierze Bob Marley czy legendarna grupa The Wailers, mająca swój początek właśnie w dzielnicy Trenchtown.
Miejsce to na pierwszy rzut może wydawać się mało zaludnione i niebezpieczne, ale w rzeczywistości napotkani tam ludzie byli bardzo pomocni. Poprzestałem na zwiedzeniu alei Trench Town i wejście do muzeum niestety sobie darowałem z powodu ok. półtora godzinnego obejścia, na które nie mogłem sobie pozwolić z uwagi na wyjazd w Góry Błękitne.
*Trenchtown & Trench Town Culture Yard to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o Trench Town Culture Yard
Moje wrażenia po kilku dniach spędzonych w stolicy Jamajki – Kingston..?!
Na pewno coś innego, mniej egzotycznego, a bardziej miastowego, kulturowego- przede wszystkim związanego z Bobem Marleyem i muzyką reggae. To także pozytywne emocje, które towarzyszyły mi widząc pokłady nadziei i ogrom pracy wolontariuszy wkładanej w rozwój i edukację lokalnej społeczności .
…zbyt dużo jamajskich atrakcji w Kingston…
I tutaj niestety zabrakło czasu na zwiedzenie takich atrakcji jak:
– Port Royal, dawniej serce Jamajki i główne centrum zabawy piratów. Po przejściu różnych katastrof naturalnych w XVII wieku do dziś stanowi nie lada gratkę dla fanów nurkowania i odkrywania podwodnego świata.
– Fleet Street czyli kolejne prężnie działające miejsce, którego wizją jest edukowanie lokalnej młodzieży
– dla miłośników Boba Marleya i muzyki reggae takich miejsc jak: Orange Street, Peter Tosh museum, Harry J Studio,
– imprezy: Vinyl Thursday , Whapping whursdays / weddy weddy / mohit mondays / boasy Thursday / uptown Monday-, Weddy Weddy, legendarne DUB CLUB-, Dub Wise
Około południa udało mi się wrócić do Reagge Hostel po pozostawiony na werandzie plecak i ruszyłem z kopyta przed siebie.
Blue Mountains, czyli Góry Błękitne
Foto: Panorama Blue Mountains
Foto: Widok na Blue Mountains z Jay`s Guest House
Do posterunku policji w Mavis Bank gdzie byłem umówiony na odbiór przez właściciela Jay`s Guest House w Górach Błękitnych dostałem się dwoma route taxi. Pierwszą z nich złapałem kilkaset metrów od Reggae Hostel idąc wzdłuż głównej ulicy Hope Road i nią dojechałem do Papine. Stamtąd następnie bez czekania wsiadłem do kolejnego route taxi, który zawiózł mnie do Mavis Bank. Tam po kilkunastu minutach odebrał mnie jednak ojciec właściciela hotelu i po ok. trzech kwadransach stąpałem po ziemi mistycznych Gór Błękitnych.
Trudno by było się przebić w głąb Blue Mountains bez odpowiedniego napędu i zawieszenia w aucie oraz bez znajomości lokalnych dróg. Raczej nazwałbym to kiepskich dróg polnych . Nawet GPS mógłby mieć problem ponieważ wiele z nich nie znajduje się nawet na mapie.
…na górskie wycieczki na Jamajce lepiej się przygotuj…
Foto: Droga do Blue Mountains
Od momentu wyjechania z Kingston co prawda minęły jakieś dobre 2 godziny, ale wraz ze zbliżaniem się do hostelu Jay`s Guest House widoki wprowadzały niedowierzanie moim oczom. Na mojej twarzy natychmiast rysował się ogromny banan 🙂
Foto: Przedsmak Blue Mountains
To był całkowicie inny wymiar górskich widoków jak u nas w Polsce. Bardziej przypominało dżunglę. Pierwsza myśl jaka mi wtedy przeszła przez myśl- kurka, ok. 2 w nocy będę buszował w dżungli, by pojawić się na szczycie 2256 m.n.p.m przed wschodem słońca- taki był plan wejścia na szczyt z przewodnikiem.
Foto: Widok na Blue Mountains z Jay`s Guest House podczas kapryśnej pogody
Kiedy ja kręciłem film poklatkowy panującej w górach błękitnych aury- czyli silnego wiatru i towarzyszącego mu deszczu na przemian z wychodzącym zza chmur słońcem i tworzącą się na horyzoncie tęczą, Jay przygotowywał kolacje dla wszystkich gości hostelu. Nie zaskoczę Was, ponieważ nie mogło na niej zabraknąć świeżutkiego, pikantnego i pysznego Jerk Chickena prosto z grilla z Festival Fry Dumplings.
Foto: Jamajskie pyszności czyli Jamaican Jerk Chicken and Festival Fry Dumplings
Wieczór w przyjemnej,górskiej atmosferze upłynął w towarzystwie właścicieli hostelu i turystek z Niemiec. Dynamicznie zmieniające się warunki pogodowe na moją niekorzyść, sprawiły, że musiałem zrezygnować z nocnej wyprawy w góry. Za to nowopoznana ekipa Aleksieja i Svietlany wraz z dziećmi zaproponowała mi wspólne wejście na szczyt w godzinach rannych. Bez wahania zgodziłem się z uwagi na dwie sprawy: miałem nadzieje, ze warunki pogodowe się ustabilizują i w dzień będzie lepsza widoczność i przejrzystość, druga sprawa to taka, że z nimi mogłem iść za friko. Przewodnik skasowałby mnie za to ok 50-60 $ amerykańskich.
*Jay`s Guest House to miejscówka sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
…prawdziwa jamajska przygoda dopiero się zaczyna…
DZIEŃ 10.
Punktualnie o godzinie 7 rano stawiłem się na tarasie guest house-u i wspólnie wymaszerowaliśmy w dwunastokilometrową wędrówkę na szczyt Blue Mountains. Pogoda nas nie rozpieszczała: naprzemiennie dość silny wiatr, obfite opady deszczy i mgła dawały w kość.
Foto: W towarzystwie super kompanów górskich na szczyt Blue Mountains
Dzieciom tak dały w kość że po 4 km. Aleksiej oświadczył, że ze względu na dzieci są zmuszeni zawrócić. Całkowicie zrozumiałem ich słuszną decyzję. Widząc jednak moje zaparcie namawiał mnie abym nie zawracał i kontynuował wędrówkę na szczyt. Argumentował, że droga jest prosta i nie powinienem nigdzie zabłądzić. Troszkę cykałem się nie znając trasy, nie mając mapy i z wizją wędrówki samemu w tej dżungli i to w takiej pogodzie. Przypomniałem jednak sobie sytuację sprzed kilku dni, z lotniska w Monachium, wtedy też tak się obawiałem czy dam sam radę na Jamajce. Efekt – szybkie pożegnanie z górskimi przyjaciółmi i przez kolejne 8 kilometrów zaciskałem zęby z uwagi na moje mega niewygodne buty i pęcherze na stopach .
Foto: W drodze na szczyt Blue Mountains
Pogoda wraz z wyższymi partiami gór nie zmieniała się na lepsze. Wraz ze wzrostem wysokości i ekspozycji czuć było silniejsze porywy wiatru. Widoki i krajobraz tego roślinnego buszu z dodatkiem dużej wilgotności, sprawiającej wrażenie egzotycznych roślinek w akwarium, definitywnie wymazywały minusy niesprzyjającej pogody.
Zdobycie szczytu Blue Mountains znajdującego się na poziomie 2256 m.n.p.m. dało mi niewyobrażalną satysfakcję, ale także wiarę w siebie i swoje możliwości. Po raz kolejny w przeciągu kilku dni uświadomiłem sobie, że przenigdy nie należy się poddawać. Nawet jeśli zdajemy sobie sprawę, że nie będzie to tak idealne jak wyobraziliśmy to sobie na początku. Mam tu na myśli kiepską pogodę, która mogła być lepsza i podniosłaby walory górskich widoków
…trzeba pamiętać, aby nie poddawać się w najmniej odpowiednim momencie..
Foto: Nieco przesłonięty widok ze szczytu Blue Mountains
W drodze powrotnej pogoda jak to w górach dynamicznie się zmieniła. Wiatr sprawił, że chmury trochę się przerzedziły i zacząłem dostrzegać przebijające promienie słoneczne w oddali.
Foto: Gdzieś w Blue Mountains
Schodząc na coraz to niższe partie gór mogłem natknąć się na mnóstwo plantacji kawy. Zaliczane do jednej z najlepszych kaw na świecie. Blue Mountains Coffe w Polsce to kwota rzędu 750 zł/kg.
Foto: Plantacje kawy w Blue Mountains
*Blue Mountains to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o Góry Błękitne Blue Mountains
Pozytywnie zmęczony i mega wyczerpany orzeźwiłem się zimnym prysznicem. Czekało również na mnie zaległe śniadanko, które pozwoliło mi uzupełnić straconą energię na szlakach Gór Błękitnych.
Jay odwiózł mnie z powrotem do Mavis Bank, zatrzymując się po drodze na pożegnalnego „browarka”. Stamtąd udałem się jeszcze na jedną noc do Reggae Hostel. Byłem tam umówiony z ekipą na wyjście do popularnego klubu Dub Club. Niestety mój organizm odmówił posłuszeństwa i przespałem cały wieczór.
Nie żegnałem się na zawsze ze stolicą Jamajki i jej pobliskimi górami. Koniecznie chciałbym tam wrócić, by ponownie zdobyć najwyższy szczyt Blue Mountains oraz powędrować innymi górskimi szlakami w parku narodowym Hollywell National Park. Również po to, by wyskoczyć do legendarnego klubu muzycznego Dub Club, gdzie oprócz dobrych jamajskich bitów możemy obserwować nietuzinkowy nocny widok na Kingston. Podobno zapiera dech w piersiach.
…pozostałe jamajskie ciekawostki w Górach Błękitnych…
Dla osób lokujących się na kilka dni w Górach Błękitnych i mających więcej czasu niż ja, sugeruję odwiedzić:
– Rasta Camp, czyli znajdująca się w wysokich partiach gór wioska, zamieszkiwana przez kilka rodzin, całkowicie odosobnionych, samowystarczalnych, żyjących z dala od cywilizacji. Kierują się swoimi własnymi wartościami, wartościami ruchu Rastafarian.
– wszechobecne plantacje jednej z najlepszych kaw na świecie, w których właściciele przedstawią wam cały proces produkcji,
– ukryte gdzieś w Górach Błękitnych plantacje “zielonych dóbr natury” 🙂
DZIEŃ 11.
Do kolejnego miasta, w którym zatrzymałem się na kilka kolejnych dni potrzebowałem dwóch przesiadek route taxi. Najpierw z Kingston musiałem dostać się do Spanish Town, stamtąd do Mandeville , i dalej do miejsca docelowego czyli Treasure Beach.
Treasure Beach
Foto: Zachód słońca w Treasure Beach
Treasure Beach definitywnie kontrastowało w stosunku co do stolicy. Lokalne małe pensjonaciki, otwarci i pomocni na każdym kroku ludzie, brak jakichkolwiek hotelowych molochów sprawiają, że tą niewielką wioskę rybacką można nazwać mianem jamajskiej oazy spokoju. W znajdującym się na południowym wybrzeżu Treasure Beach po 11 dniach nawet znalazłem czas, by zrobić sobie konkretne pranie ☺. Możliwość ogarnięcia tego dał mi przede wszystkim mój mały prywatny domeczek bezpośrednio przy plaży, z którego też wieczorami mogłem oglądać karaibskie zachody słońca.
…miłość nie wybiera…
Oczywiście chiliout na plaży zostawiłem sobie na wieczór, i myknąłem na atrakcje Lovers Leap, by poobserwować morze karaibskie z nieco wyższego pułapu. W Treasure Beach to było fajne, że miasto jest mega spokojne i nie bałem się tam wychodzić, spacerować czy siedzieć na plaży nawet po zmroku.
Lovers Leap
Foto: Punkt widokowy Lovers Leap
Lovers Leap to w skrócie oszałamiający punkt widokowy, gdzie z wysokiego na ponad 500 metrów klifu rozpościera się niesamowity widok na morze karaibskie. Związana jest z nim również historia pewnych kochanków, w której jak legenda głosi właśnie tam rzucili się w przepaść.
Jako że była pora obiadowa nie obyło się rzecz jasna bez pysznie przyrządzonego Jerk Chickena i zimnego Red Stripe.
Zdążyłem wrócić przed zmrokiem do domku i od razu chwyciłem GoPro by sfilmować zachód słońca.
*Lovers Leap to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o Punkt widokowy Lover`s Leap
…jamajska kuchnia zaskakuje na każdym kroku…
DZIEŃ 12.
Wolno płynący czas w Treasure Beach sprawił, że i ja nie spieszyłem się zbytnio. O poranku delektowałem się pysznym omletem ze szpinakiem i herbatą z drzewa znajdującego się tuż przy wejściu do restauracji Cattleya Reataurant & Cafe.
Foto: Jamajskie specjały w Cattleya Reataurant & Cafe – omlet ze szpinakiem
W tej znajdującej się naprzeciwko mojego guest house restauracji mogłem z pewnością liczyć na świeżutkie dania z bogatego menu.
Foto: Menu w Cattleya Reataurant & Cafe
Pożywne jamajskie śniadanko zaplanowałem nie bez powodu. Na rano byłem umówiony z kapitanem i resztą załogi na całodniową wyprawę łodzią do Black River Safari i Floyd`s Pelican Bar.
…relacja ze spotkania z jamajskimi krokodylami…
Black River Safari
Foto: Gdzieś na morzu karaibskim w drodze do Black River Safari & Floyd`s Pelican Bar
Kapitan łodzi odebrał mnie jako pierwszego, a następnie popłynęliśmy jeszcze po 3 turystki z USA, więc na łodzi nie było tak tłoczno. Najpierw wypłynęliśmy na otwarte morze karaibskie w poszukiwaniu potencjalnych miejsc, gdzie mogą pływać stada delfinów. W efekcie nie zawiedliśmy się i z bliska mogliśmy podziwiać wynurzające się co jakiś czas te morskie ssaki.
Foto: Stada delfinów na morzu karaibskim w drodze do Black River Safari & Floyd`s Pelican Bar
Płynęliśmy równolegle do linii brzegowej w kierunku miasteczka Black River i znajdującej się w jego pobliżu rzeki o tej nazwie czyli Black River, mijając przy tym na horyzoncie słynny Floyd`s Pelican Bar. Wpadliśmy do niego w drodze powrotnej.
Foto: W oddali Floyd`s Pelican Bar na morzu karaibskim
Już na początku dało się zauważyć ogromną dzikość tej rzeki, a także kilka krokodyli szukających swojej ofiary gdzieś w zaroślach lub wylegiwujących się z wystających z rzeki konarach drzew.
Foto: Wygłodniałe krokodyle – Black River Safari 🙂
Swoją robotę robi także ta dzika przyroda- wysokie zarośla i chaszcze, ogromne pola liści z których wyrasta kolorowa roślinność, a także strzeliste drzewa z opadającymi głęboko do wody gałęźmi.
Foto: Dzikość podczas Black River Safari
…skoczylibyście do rzeki pełnej krokodyli ?!…
Punktem końcowym na rzece Black River było dla nas miejsce z pomostami oraz linami do wykonywania skoków. Początkowo trochę się cykałem skakać mając na myśli fakt, że kilkaset metrów wcześniej mijaliśmy kilkanaście krokodyli. Ale finalnie skoczyłem ! 🙂 Uświadomiono mnie, że w tym miejscu występuje woda słodka, która nie jest odpowiednim środowiskiem życia krokodyli. Żyją one w wodach słonych, czyli przy ujściu rzeki do morza.
Foto: Skoki na linie do rzeki Black River
Kilka skoków do rzeki Black River i pora była wracać znów na otwarte morze, na którym znajdował się Floyd`s Pelican Bar.
*Black River Safari to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o Black River Safari
…jedyne takie miejsce na świecie…
Floyd`s Pelican Bar
Foto: Na pokładzie Floyd`s Pelican Bar na morzu karaibskim
Znajdujący się daleko od brzegu, gdzieś w morzu karaibskim Floyd`s Pelican Bar to kolejna niesamowita atrakcja, która została zauważona przez kultowe czasopismo National Geographic, do którego i my zacumowaliśmy, spędzając tam długie popołudnie.
W tym spektakularnym barze otoczonym dookoła wodą zobaczymy chyba flagi z każdego państwa świata oraz zrelaksujemy się leżąc na pomostach i popijając zimnego Red Stripe. Zarówno fani jak i amatorzy mogą spróbować pogłówkować grając w narodową grę Jamajczyków- domino. Dla leniwych nie pozostaje nic innego jak cieszy się promieniami słońca lub pływania dookoła baru w płytkiej wodzie.
Foto: i Polska też tam była :)- Floyd`s Pelican Bar
W drodze powrotnej motorniczy wyciskał ze swojej łodzi maksimum prędkości więc dziewczyny miały szanse łapać wiatr we włosy 🙂 Z kolei ja miałem niesamowity fun podskakując z impetem poprzez nabrzmiałe karaibskie fale.
Foto: Gdzieś na morzu karaibskim w drodze powrotnej z Black River Safari & Floyd`s Pelican Bar
*Floyd`s Pelican Bar to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Wyczerpany po całym dniu na morzu wyskoczyłem do topowej restauracji jaką jest Jack Sprat. Zajadając się przy plaży Jerk Chickenem obserwował kolejny piękny zachód słońca w Treasure Beach.
Foto: Topowa restauracja w Treasure Beach – Jack Sprat
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o Floyd`s Pelican Bar
…czy ilość miejsc z wodospadami na Jamajce jest skończona ?! nie !…
DZIEŃ 13.
Zarówno na początku przygody z Jamajką i szokiem związanym przy eksplorowaniu wodospadów Dunn`s River Falls, zostałem też potężnie zaskoczony na sam koniec wyprawy. W przedostatnim dniu zwiedzania, kiedy odwiedziłem równie przepiękne wodospady YS Falls.
YS Falls
Wodospady YS Falls zlokalizowane trochę w głębi lądu oraz na rzece pod tą samą nazwą to kolejne spektakularne dzieło stworzone przez Matkę Naturę na Jamajce.
Miejscówka ta, a dokładnie budynek z banerem YS Falls usytuowany jakby na jakimś pastwisku czy łące. Nie wyglądał obiecująco i nic nie wskazywało jakby coś miało tu być atrakcyjnego. Ale po kupieniu biletów wstępu i chwili oczekiwania na uzbieranie się kilkunastu osób podjechał “powóz” 🙂 …. Traktor z podczepiona do przyczepą dostosowaną do przewozu turystów. Podczas kilkuminutowego przejazdu mogliśmy oglądać wypasające się zwierzęta hodowlane, do momentu kiedy teren pastwiska był oddzielony zamykaną bramą od wjazdu do parku. W tym momencie dało się zauważyć że wjeżdżamy do kolejnej fascynującej atrakcji.
Dookoła roztaczał się ogromny, zielony trawnik skąpany pośród jamajskiej fauny i flory, na którym leniuchowali turyści, a także basen rekreacyjny.
Minąłem ogromne drzewo, które pewnie jest pod ścisłą ochroną z uwagi na swój rozmiar, i oczom moim ukazał się kolejny karaibski raj. Nazwałbym to placem zabaw dla dzieci i dorosłych. Kolejna dawka kąpięli w naturalnych nieckach basenowych, skoki na linach , naturalne masaże wodne z wodospadów, skoki do turkusowej wody z kilkumetrowych pomostów, wpływanie do małych jaskiń skalnych czy pozytywne piski osób zjeżdżających tyrolką wysoko nad moją głową i przelatujących przez prawie wszystkie wodospady.
*YS Falls to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o wodospady YS Falls
…czy Jamajka serwuje coś poza paleniem ?! …
Orzeźwiony duchem i ciałem skierowałem się ku wyjściu w poszukiwaniu transportu do miejsca, w którym wykorzystywana jest trzcina cukrowa – Appleton Estate Rum.
Po drodze miałem przyjemność przejeżdżać słynną Bamboo Avenue St Elizabeth
Bamboo Avenue
Jadąc przez ten 4-kilometrowy odcinek drogi A2 czułem się jak w bambusowym tunelu. Bamboo Avenue to ponad 100 letnie strzeliste i kępiaste drzewa bambusowe.
*Bamboo Avenue to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: aleja bambusowa Bamboo Avenue
Zrobiłem jeszcze jedną przesiadkę w kierunku miejscowości Maggotty i po kilkunastu minutach z drogi można było dostrzec w oddali fabrykę jednego z najlepszych rumów na świecie – Appleton Estate Rum
Appleton Estate Rum
W ramach powitania, znajdujący się wewnątrz fabryki Appleton Estate Rum bar, serwuje szklankę rumu z lodem. Jest to również sposób wprowadzenia turystów w to ciekawe miejsce, a także jest to sposób na rozluźnienie się przed 1.5 godzinnym zwiedzaniem fabryki.
W oczekiwaniu na uzbieranie się grupy skorzystałem z okazji i zerknałęm na wystawione w szklanej gablocie wszystkie trunki,produkowane przez tą markę. Robi wrażenie !
Minęło zaledwie kilkanaście minut i przewodnik zaprosił grupę na zwiedzanie fabryki, przedstawiając historię i produkcję w przeszłości, jak i obecny proces produkcji rumu od momentu ścięcia trzciny cukrowej, poprzez destylację, aż po leżakowanie i dystrybucję.
W środku niestety obowiązuje zakaz filmowania. Wyjątkiem jest wykonanie kilku zdjęć.
…coś na pożegnanie …
Finalnym elementem programu zwiedzania była degustacja trzech głównych produktów tej marki:
Signature Blend Appleton Estate
Reserve Blend Appleton Estate
Rare Blend 12 Years Old Appleton Estate
Na pożegnanie w prezencie dostaliśmy jeszcze po buteleczce Appleton Rum.
*Appleton Estate Rum to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
Po więcej informacji kliknij w ten artykuł: Wakacje i wycieczki Jamajka: wszystko o Fabryka Appleton Estate Rum
Ze znalezieniem szybko route taxi do Treasure Beach nie było problemu. Przy okazji raz jeszcze mogłem podziwiać dzieło niewolników czyli zabytkową aleję bambusową (Bamboo Avenue).
W ramach odskoczni od jamajskich smaków w Treasure Beach załapałem się jeszcze na pyszną pizzę w Mellow Yellow. Restauracyjkę prowadzi pewna sympatyczna kobitka pochodzenia Włoskiego.
…jamajskie wycieczki w Treasure Beach…
W kolejny dzień przyszedł czas na opuszczenie Treasure Beach. Konieczne było spakowanie wieczorem rzeczy oraz w ciszy i spokoju z Red Stripe w ręku cieszyć oczy zachodem słońca, wpatrując się gdzieś daleko w horyzont.
Będąc w Treasure Beach niestety nie udało mi się zjeść jedynie świeżych owoców morza czy rybki wprost z polecanej przez wiele osób restauracji Little Ochie.
DZIEŃ 14.
W drodze z Treasure Beach do niestety już ostatniej nadmorskiej miejscowości – Negril, w której spędziłem dwa ostatnie dni na Jamajce, potrzebowałem chyba najwięcej przesiadek, bo aż trzy ! 🙂
Oczywiście nie zniechęciło mnie do tego środka transportu ! Wręcz przeciwnie, to było genialne doświadczenie przemieszczać się po całej wyspie w towarzystwie rodowitych i serdecznych Jamajczyków.
Negril
Do tej najbardziej popularnej i obleganej miejscowości turystycznej jaką jest Negril dotarłem jeszcze przed południem.
Znajdujące się w zachodniej części wyspy Negril wydaje się dla mnie chyba najbardziej wypoczynkowym miastem na Jamajce i gdzie jest tutaj więcej “białych” jak “czarnych”. Idealne dla osób ceniących relaks i błogie lenistwo na plaży w połączeniu z panującym tam harmiderem. A jako że ja preferowałem aktywny sposób spędzenia wakacji zaplanowałem tutaj jedynie dobę.
Mnóstwo ekskluzywnych hoteli, barów czy trochę upierdliwych handlarzy różnego rodzaju pamiątek, przekąsek w postaci świeżych owoców i czegoś „zielonego” . Nie zniechęciło mnie to jednak do eksplorowania dwóch atrakcji przyciągających do Negril rzesze turystów z całego świata.
…godne podsumowanie jamajskich wakacji..
Seven Mile Beach
Na jedną z najdłuższych plaż na świecie i przedstawianą na wielu plakatach topowych magazynów podróżniczych Seven Mile Beach można wejść z praktycznie każdego miejsca wzdłuż drogi.
Bez żadnych opłat wszedłem tuż od strony Negril River. Już po zaledwie kilku krokach zostałem obsypany pytaniami handlarzy czy czegoś nie potrzebuję. Głównie wiadomo czego 🙂 Grzecznie odmówiłem i poszedłem wzdłuż plaży na kilkukilometrowy spacer po Seven Mile Beach.
Po jednej stronie przepiękne długie wybrzeże z płytką laguną i turkusową wodą, po drugiej zaś ekskluzywne hotele, restauracje, kluby, sklepy czy usługi z możliwości skorzystania ze sportów wodnych.
Niewątpliwie dało się dostrzec, że jest to miejsce głównie nastawione na bogatych turystów, w szczególności z Ameryki. Nie było dla mnie nic w tym złego, ale bardziej spodobała mi się ta dziksza Jamajka, taka „od kuchni”.
W ostatni dzień pozwoliłem sobie na totalny relaks, czyli plażowanie naprzemiennie z kąpielą na tej jednej z najpiękniejszych plaż Jamajki. Choć nie ustępowała poprzednim plażom takim jak np. Frenchmans Cove.
Podobnie jak w przypadku okolic Ocho Rios, Negril jest idealnym kierunkiem na podróż poślubna połączoną z karaibskimi wakacjami.
Pierwszy raz chyba od 13 dni pogoda przegoniła mnie do hotelu z uwagi na deszcz. Ale jak to w tym klimacie tropikalnym, takie zjawiska bardzo przypominają mi nasze oberwanie chmury. Chwila grozy, walnie deszczem i potem znów pełne słońce. Podobnie było w tym przypadku.
* Seven Mile Beach to plaża sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
…ku końcowi relacji z Jamajki…
Ostatni wieczór na Jamajce minął pod znakiem godnego podsumowania tripu po tej karaibskiej, zielonej wyspie. Wizyta w Rick`s Cafe.
Rick`s Cafe
Kolejny jamajski bar plasujący się wysoko w rankingach najbardziej spektakularnych barów na świecie. Rick`s Cafe wszystko zawdzięcza usytuowaniu na klifie, z którego można wykonywać akrobatyczne skoki z różnych wysokości do morza karaibskiego. I ja odważyłem się z kilku skoczyć ☺
Próbowałem nawet naśladować lokalnych ratowników skaczących z najwyższych punktów klifu, ale jakoś w tym dniu formy nie miałem… 🙂
Niecodziennym widokiem było obserwowanie zachodu słońca na horyzoncie w towarzystwie jamajskich piosenek granych na żywo i bezkonkurencyjnym Jerk Chicken`em w łapie.
Imprezowiczom polecam masę tematycznych imprez w Jungle Night Club.
*Rick`s Cafe to atrakcja sprawdzona i polecana w ramach projektu Jamajka na własną rękę
„ Jamaica, see you soon ….”
Mam nadzieję, że zachęciłem Ciebie moją pierwszą wyprawą , którą była Jamajka, na moim blogu. Zachęcam do śledzenia mojej strony i profilu Facebook, dodając mi tym samym motywacji do recenzowania kolejnych pomysłów na udany urlop czy weekend. Na mojej stronie znajdziesz również interesujące i smaczne przepisy na każdą porę dnia czy okazję.
Pozdrawiam 🙂 RESPECT !
No Comments